Długo
zastanawiałam się, czy zabierać głos w tej dyskusji. Przecież
tyle już napisano na ten temat – to na co jeszcze i moje trzy
grosze?
Ale
będę ani pierwszą ani ostatnią, która zabierze głos odnoście
ustawy antyaborcyjnej. Odwołuję do wpisu na profilu fb OliwiiPiotrowskiej, Matki Prezesa, czy Agaty Komorowskiej.
Dlaczego
więc zabieram mimo to głos? Bo jestem kobietą. Jestem kobietą,
ale także matką. I jestem też chrześcijanką, ochrzczoną w
Kościele Rzymsko-katolickim. I od ponad sześciu miesięcy dziękuję
Bogu za dar, jakim mnie obdarzył. Za tą Małą Kruszynkę,
którą najpierw nosiłam pod sercem, a teraz raduję się każdego
dnia. Za to, że jest zdrową, piękną dziewczynką. Za Jej ufne
oczy, miłość, uśmiechy i pierwsze przytulenia.
Czemu
dziękuję dopiero od sześciu miesięcy, a nie od ponad roku? Dwie
kreski na teście nie były wyrazem szczęścia – oznaczały panikę
i świat przewrócony do góry nogami. Ojciec Baboszki na samą myśl,
kazał „usunąć to, bo to zniszczy mu życie”, a na moje
stanowcze „nie” życzył mi „by to było chore, upośledzone i
najlepiej, gdyby umarło”. Przez kolejne kilka tygodni psychicznie
gnębił, mając nadzieję, że jego życzenie się spełni. Mój
Anioł Stróż jednak czuwał – i w najgorszym okresie, gdy
myślałam, że już nie dam rady – dał największy podarunek.
Delikatne kopnięcie wewnątrz. Wraz z tą chwilą minęły wszystkie
złe myśli. Moja Córeczka uświadomiła mi, że to wszystko jest
nie ważne, bo będę miała Ją.
Czy
byłabym w stanie dokonać aborcji, gdybym dowiedziała się w ciąży,
że Mała jest chora? Nie wiem, nie usłyszałam takich słów. Nie
musiałam się z nimi zmierzyć. Musiałam za to stawić czoła nowej
rzeczywistości, w której przyszło mi żyć. Wiem jednak, że żaden
mężczyzna nie ma prawa decydować za kobietę, która znajdzie
się w takiej sytuacji. Tak samo jak z ciążami, wynikającymi z
gwałtu. To nie tylko naruszenie granicy własnej intymności
zewnątrz przez napastnika, ale i od wewnątrz – gdy w wyniku
brutalnego czynu, pełnego okrucieństwa pojawiają się dwie kreski
na teście. Trudno mi się jest postawić w sytuacji takiej kobieta –
tego, co czuje, co znajduje się w jej myślach. Dlatego nie
ośmieliłabym się próbować decydować za nią. A to właśnie
chce zrobić rząd w tej ustawie.
Obecne
prawo jasno określa trzy sytuacje, w których można przerwać
ciążę. To numerus clausus – katalog zamknięty, od
którego nie odstępstwa. Nie ma wyjątków, w jakich jeszcze można
byłoby dokonać takiego czynu. A raczej jest jeden – gdy kobieta
świadomie zdecyduje się urodzić to dziecko, bez względu na
wszystko. I tylko tak powinno być – gdy w pełnej świadomości
podejmie decyzję. Decyzję właściwą dla niej, nie dla sąsiadów,
znajomych, czy innych.
Nie
pozwólmy by nasz kraj stanął na równi z Salwadorem, którego
okrucieństwo mnie przeraża. Nie cofajmy się do średniowiecza.
Nie decydujmy o tym, jak ktoś ma żyć. Żyjmy według naszego
sumienia.
zdjęcie pochodzi z bloga Matka Prezesa
* * *
Jeśli podoba Ci się to, co napisałam - zostaw po sobie znak.
Skomentuj wpis, polub fanpage na FB.
Za każdy gest - bardzo dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz